„Łatwe pszczelarstwo" Gerharda Liebiga to vademecum wiedzy pszczelarskiej w pigułce. Publikacja od lat cieszy się popularnością zarówno wśród początkujących, jak i zaawansowanych pszczelarzy. Każdy pszczelarz powinien dysponować bogatą wiedzą na temat biologii pszczoły miodnej. Nie oznacza to jednak, że na założenie...
W ostatnim czasie w pasiekach bardzo popularne staje się stosowanie różnych kwasów organicznych do zwalczania roztoczy Varroa. Idea ta zyskała dodatkowo na popularności w związku z planowanym wydaniem pozycji dra Gerharda Liebiga „Łatwe pszczelarstwo”. Z niezrozumiałych mi względów tego typu zabiegi łączy się często z pszczelarstwem naturalnym. Niejednokrotnie pszczelarze uznają, że dopuszczone przez lekarzy weterynarii farmaceutyki są tzw. „twardą chemią”, a tymczasem stosowanie kwasów – jako związków chemicznych naturalnie występujących w przyrodzie - uznaje się za całkowicie nieszkodliwe dla pszczół. Myślenie to jest całkowicie błędne. Stosowanie kwasów organicznych do zwalczania roztoczy, nie tylko nie jest zabiegiem naturalnym, ale też jest wysoce szkodliwym. Prześledźmy po kolei wpływ kwasów organicznych na pszczoły. No cóż, nie da się zaprzeczyć, że kwasy są zabójcze dla roztoczy. To zapewne ich duży plus. Nie ma również co zaprzeczać, że w znacznie mniejszym stopniu odkładają się w wosku i produktach pszczelich, a ich długofalowy wpływ na zanieczyszczenie „chemią” ula jest zdecydowanie mniejszy, niż innych dostępnych farmaceutyków. To tyle zalet. A jakie są wady? Stosowane w pszczelarstwie substancje to przede wszystkim kwas mrówkowy i kwas szczawiowy. Obydwa te związki używane są w laboratoriach do dezynfekcji, gdyż ich działanie biobójcze jest wyjątkowo duże. Praktycznie nie ma możliwości, aby jakieś mikroorganizmy nieprzystosowane do bardzo zakwaszonego środowiska (jak np. bakterie występujące w żołądku) przetrwały w zetknięciu z tak potężną chemią. I już widzę, że pszczelarze w większości powiedzą, że to wyśmienicie, bo przecież wyjątkowo rozpowszechniona w tej grupie jest potrzeba stałej dezynfekcji środowiska ulowego i sprzętu pasiecznego....
Witam wszystkich bardzo zainteresowanych i tych mniej. Opowiem Wam moją historię związaną z pszczołami, Początki mojej przygody z pszczołami sięgają 2007 roku, kiedy to jako 10-latek pomagałem dziadkowi i ojcu w miodobraniu. Wiadomo jak to dzieciak, szybko go coś zaciekawia, ale równie szybko ta ciekawość przemija, a cierpliwość i zamiłowanie do pszczół to cecha prawdziwego pszczelarza. Później były jeszcze przeglądy, jakieś okolicznościowe robienie odkładów, ale to wszystko mało mnie interesowało. Czasami miałem wrażenie że jestem na pasiece dlatego, że nie chcę sprawić nikomu przykrości. Do wszystko do 2011 roku, bo wtedy, chcąc nie chcąc odziedziczyłem całą, 70 pniową pasiekę. Zostałem rzucony na głęboką wodę. Coś pękło, poczułem że nie tylko muszę, ale chcę zająć się pszczołami. Jako kompletny amator, a ponad to dzieciak miałem opiekować się całą pasieką. Zaczynałem nietypowo, można powiedzieć od nie tej strony, bez wiedzy, nie tak jak inni- z całą biblioteką przeczytanych książek chodźby W. Ostrowskiej czy innych postaci. Nastała wiosna, radość że wszystkie rodziny przezimowały. Łatwo można sobie wyobrazić: Kompletny brak wiedzy+ pokaźna pasieka, to nie mogło skończyć się dobrze. Słabo leczona warroza, ciepła zima i skutek- strata po zimie 70% pasieki. Straciłem wtedy jakże później się dowiedziawszy z notatek ojca- matkę zarodową. Na wiosnę jeszcze rabunki i liczba moich pni zmalała drastycznie. Nie powiem, było ciężko, nawet bardzo. Nie mogłem liczyć na pomoc żadnego pszczelarza, nikt nie był zainteresowany stanem mojej pasieki. Ale jak to mówią, co Cię nie zabije.. Jakże prawdziwe odzwierciedlenie ma to powiedzenie w moim życiu. Postanowiłem odbudować pasiekę. Kupiłem 10 odkładów, w następnym sezonie skupiłem się maksymalnie na powiększeniu stanu rodzin kosztem miodu. Do tego doszła...
Pasieki przechodzą z pokolenia na pokolenie – przekazywane są ule, wiedza i doświadczenie. Ja nie pochodzę z rodziny pszczelarskiej, ale zamarzyłem o pszczołach. Teraz chcę podzielić się z wami moją historią. Oto mój sposób, jak założyć własną pasiekę: jak zacząć, skąd wziąć pszczoły, ile uli postawić na początek, jak dbać o dobrą gospodarkę pasieczną i o czym jeszcze pamiętać. Skąd pomysł na pasiekę? Gdy wspomniałem znajomym i rodzinie, że chcę założyć pasiekę, patrzyli na mnie raczej dziwnie. No bo, jak to tak: bez fachowej wiedzy, bez studiów pszczelarskich czy choćby nawet technikum, bez krztyny rozeznania w temacie i umiejętności, a jedynie z wybujałym marzeniem… Ot, człowiek z miasta wpadł nagle na szalony pomysł. Czy szalony? Być może, ale udało mi się i ten wpis jest tego potwierdzeniem. Wiedziałem, że prawidłowa opieka nad pszczołami wymaga wiedzy, w sezonie jest czasochłonna i pracochłonna, a jeden błąd zniweczy szanse na pozyskanie dobrego miodu lub wręcz może skutkować wyniszczeniem pasieki. Mimo to zdecydowałem się na ten krok z pełną świadomością. Pracując na co dzień w biurze, miałem ochotę odpocząć od zgiełku miasta, od wiecznego pośpiechu. Chciałem spędzać czas na łonie natury, a przy tym nauczyć się czegoś nowego i praktycznego, a nawet, w przyszłości, dochodowego. Pszczelarstwo w Polsce jest coraz bardziej popularne – ten zaliczany do ginących zawód przeżywa obecnie swój renesans. Media, które wciąż donoszą, że bez pszczół świat nie byłby taki sam i że o pszczoły trzeba dbać, dodatkowo zachęciły mnie, by zainteresować się tymi wyjątkowymi owadami. Uświadomiłem sobie, że własna pasieka da mi wiele satysfakcji, nowe umiejętności, ciekawy sposób na spędzenie czasu po pracy i możliwość zarobku. Jednocześnie czułem, że w ten sposób przyczynię się do dbałości...
Witam. Jestem posiadaczem małej pasieki stacjonarnej.Zaczynałem od ula warszawskiego zwykłego.Obecnie posiadam ule dr Ostrowskiej.Do zmiany ula skłoniła mnie mała pojemność tego pierwszego i dwa rodzaje ramek gniazdowa i nadstawkowa.Ul dr Ostrowskiej tych wad nie ma.Pszczoła z jaką zaczynałem pszczelarzenie to rasa środkowoeuropejska ,która miała kilka wad :była niezbyt łagodna,rojliwa i spływała z ramek.Jedno co mi się podobało u tych pszczół to dobra obrona przed rabusiami i żywotność. Piszę o niej w czasie przeszłym bo teraz jest pewnie lepsza.Obecnie mam krainki i buckfast.Pasieka moja jest usytuowana na ogródkach działkowych i łagodność pszczół jest dla mnie najważniejsza z wiadomych względów.Pasiekę staram się prowadzić w sposób naturalny.W ciągu roku podaję pszczołom dużo węzy co mobilizuje je do pracy , zmniejsza nastroje rojowe oraz powoduje lepszą zdrowotnośc rodzin.Z warrozą walczę od wiosny stosując ramki pracy,które po zaczerwieniu przez matkę na trutnie i zasklepieniu wycinam.Zabieg powtarzam kilka razy w sezonie.Po ostatnim miodobraniu,które przypada u mnie po lipach do każdej rodziny wkładam liście narecznicy samczej 3 x 6-8 dni.Co roku tworzę odkłady z czerwiu krytego z każdej rodziny produkcyjnej i po podaniu młodych matek opryskuję je 15% kwasem mlekowym 2 razy co 7 dni lub raz wodnym roztworem kwasu szczawiowego.Matki podaję w krytym mateczniku zrobionym z kawałka węzy albo pod kołpakiem zrobionym z siatki o drobnych oczkach.Od 2 lat stosuję w gniazdach węzę o komórce 5,1 i choć wiem że to nie likwiduje warrozy to zauważyłem ,że jest jej mniej.Na przełomie października i listopada polewam pszczoły roztworem cukrowym z kwasem szczawiowym z dodatkiem olejku eukaliptusowego.Zimuję pszczoły w 2 lub 1 korpusie.Jeśli w jednym to podkładam pod gniazdo pusty korpus tworząc poduszkę powietrzną co ułatwia zimowlę.Cały...
Fragment książki ,,Łatwe pszczelarstwo" dr Gerhard Liebig Metoda „KM+plus” przewiduje dwukrotny zabieg przeciw warrozie przy użyciu kwasu mrówkowego: pierwszy przed zakarmieniem, a drugi po zakarmieniu. Najpierw rodziny, które po miodobraniu zostały na trzech korpusach (dwa gniazdowe i jeden miodowy na kracie odgrodowej) należy do połowy sierpnia ścieśnić do dwóch korpusów, to znaczy dolny korpus, w którym są starsze ramki i na których w połowie sierpnia z reguły nie ma już czerwiu, trzeba odstawić. Rodziny, które przy ścieśnianiu wyglądają na zbyt słabe, powinno się rozwiązać przed karmieniem. Nowsza metoda zwana jest „podział i zabieg” lub w skrócie „PiZ”. Ten sposób można zastosować po ostatnim miodobraniu, również jeżeli wykorzystujemy późny pożytek spadziowy. Im wcześniej rodziny zostaną podzielone, tym więcej czasu pozostanie im do przygotowania się do zimy, to znaczy tym silniejsze wejdą w zimowlę. Najkorzystniejszy czas na wykonanie tych prac to połowa lipca do początku sierpnia. Pierwszym z trzech kolejnych kroków jest podzielenie rodziny użytkowej na odkład utworzony metodą „przez nalot”, który wraz ze starą matką osadzamy w korpusie miodowym na nowych ramkach, oraz na dotychczasowy macierzak, który teraz jest bez matki. Do dalszych czynności przy byłym macierzaku będziemy potrzebować jeszcze jednej dennicy i dodatkowego nakrycia (folii, powałki, blaszanego daszka). Dzień lub dwa po podziale przeprowadzamy w odkładzie (warunkiem jego utworzenia jest dobra pogoda przez kolejne dwa dni), w którym nie ma czerwiu, zabieg przeciw warrozie, stosując kwas mlekowy lub szczawiowy. Trzy tygodnie później taki zabieg przeprowadzamy w byłym macierzaku, gdzie teraz również nie ma już czerwiu. Bezpośrednio przed zabiegiem były macierzak należy ścieśnić...
Założyłeś pasiekę, z satysfakcją zrobiłeś pierwsze i kolejne miodobranie. Praca przy pszczołach to Twoja pasja – przyjemna i pożyteczna zarazem. Z czasem czujesz jednak, że byłoby dobrze, gdyby to niezwykłe hobby dawało Ci więcej profitów. Gdy rodzą się pytania… Założenie nawet kilkupniowej pasieki nie należy do najtańszych. Sam dobrze wiesz, ile wydałeś na ule, rodziny pszczele oraz szereg potrzebnych sprzętów i narzędzi. Zdajesz sobie też sprawę, że pszczelarstwo to zajęcie na „pełen etat”, któremu trzeba poświęcić sporo czasu. Jesteś jednak zdeterminowany i zdecydowany na kontynuowanie pszczelarskiego zajęcia; marzysz, by z czasem powiększyć pasiekę. Dzięki rzetelnej gospodarce udaje Ci się pozyskać dużo miodu, a także pyłku, propolisu czy innych produktów pszczelich. Obdzieliłeś nimi już pół rodziny! – i nadal masz sporo do rozdania… Przy tym chętnie porozmawiałbyś z kolegami „po fachu”, podzieliłbyś się swoją wiedzą pszczelarską, pomysłami i radami z innymi pasjonatami pszczelarzenia oraz amatorami miodu. W Twojej głowie zaczynają rodzić się pytania: Jak sprzedać miód i pyłek? Czy opłaca się zakładać własną stronę internetową, sklep lub blog? Jak dotrzeć do osób, które zainteresuje to, co robisz? Gdzie najlepiej kupić niezbędne sprzęty, ule, matki, opakowania do miodu? … znajdź najlepsze rozwiązanie Do sprawy podejdź spokojnie. Pamiętasz, jak zaczynałeś z własną pasieką? – od jednego, dwóch uli, nie więcej – ot, w razie czego. Tak samo postępuj dalej – idąc małymi kroczkami, zrobisz jeden wielki krok naprzód! Zamiast porywać się na to, co niepewne i co bez wątpienia pociągnie za sobą olbrzymie koszty, wypróbuj gotowe narzędzia przygotowane z myślą o pszczelarzach – takie, jak serwis 4apis.pl, na którym...