Portal 4apis jest w okresie testowym. Jeśli znalazłeś błąd lub masz propozycję - napisz do nas e-mail. Bardzo cenimy wszelkie uwagi.

Czasem doświadczamy tego uczucia radości, kiedy zakładając w listopadzie płaszcz, w jego kieszeni znajdujemy zapomniany banknot, który przeleżał tam od zeszłej zimy. Podobnie zapewne cieszymy się, kiedy wieczorem, przetrząsając szafki w poszukiwaniu czegoś słodkiego, natykamy się na batoniki – niestety niekiedy już przeterminowane. Dlatego gdy mamy ochotę na małe co nieco, warto mieć na półce miód. Zachomikowane na wieki Mało wody i dużo cukru – te dwa składniki skutecznie hamują rozwój bakterii. W zupełności wystarczą też, żeby miód stał się artykułem spożywczym, który można przechowywać przez lata, a nawet i wieki. Przekonali się o tym archeolodzy, którzy w 2015 r. odnaleźli pszczeli dar w egipskich kryptach. Ku swojemu zaskoczeniu odkryli, że miód, który przeleżał w podziemiach około 3000 lat, nadal był jadalny! Tajemnica długowieczności miodu kryje się także w działaniu znajdującego się w nim w niewielkich ilościach nadtlenku wodoru. Hamuje on rozwój mikrobów, co równocześnie wpływa na jego dłuższą przydatność do spożycia. Sam nadtlenek spełnia swoje funkcje nie tylko ze względu na spożywcze przeznaczenie miodu – to płynne złoto jest produkowane przez pszczoły także jako ochrona. Warto wiedzieć, że proces podgrzewania miodu – który wprawdzie usuwa z niego nadmiar wody, ale niestety powoduje, że traci on swoje właściwości odżywcze! – również wydłuża termin jego przydatności do spożycia. Kto jednak nie chce spożywać słodkiej papki pozbawionej walorów zdrowotnych, powinien zdecydować się na miód niepodgrzewany, naturalnie krystalizujący. 3 lata od daty zbioru Mimo praktycznie nieograniczonej daty przydatności do spożycia, miód podlega jednak normom prawnym. Zgodnie z obowiązującymi przepisami unijnymi miody dostępne w naszych sklepach...

 6       0
Autor: BeeInspired


Gość  |  5 godzin temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
5   0
Odpowiedzi (5)



Gość  |  4 godziny temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
4   0
Odpowiedzi (4)



Więcej komentarzy (5)

„Właśnie mi cyrulik miód pić zalecił, żeby mi melancholię od głowy odciągnęło” – pisał Henryk Sienkiewicz w pierwszym tomie „Ogniem i mieczem”. Wniosek z tego taki, że miód pitny jest, tak zwanym, lekiem na całe zło. Zwłaszcza na smutek i – tak dosłownie jak w przenośni – na niepogodę. Zacznijmy może od tego, czym jest sam miód. Otóż jest to naturalnego pochodzenia produkt spożywczy z rodzaju słodkich. Wytwarzany przede wszystkim przez pszczoły miodne, w wyniku przetwarzania przez nie nektaru kwiatowego roślin miododajnych. Czym, w takim obliczu, jest miód pitny? Miód pitny to tradycyjny napój alkoholowy, zaliczany do przetworów owocowych. Powstaje w procesie fermentacji brzeczki miodu pszczelego (brzeczka to półprodukt stosowany przy produkcji piwa lub miodu pitnego). Wszelkie prace składające się na proces tworzenia tego napitku zwą się miodosytnictwem. Choć  geneza miodu pitnego sięga starożytności, w Polsce zaczął zyskiwać na popularności od wczesnego średniowiecza. Miód pitny był na tych terenach – ze względu na uwarunkowania przyrodnicze – zdecydowanie bardziej osiągalny niż przykładowo wino. Doczekało się to nawet komentarza włoskiego dyplomaty, Amborgio Contariniego. Pisząc o zwyczajach Polaków uwypuklił, iż „(...) Nie mając wina robią pewien napój z miodu, który upija ludzi znacznie bardziej niż wino”. Mimo to miód pitny był kwalifikowany rangą do napojów luksusowych i pijano go stosunkowo rzadko. Uświetniał, przeważnie, podniosłe wydarzenia. Wiek XVI przyniósł w tej kwestii pewne zmiany. Wówczas produkcją trunku na szerszą skalę zajęli się zamożni ziemianie. To oni spopularyzowali wszem wobec lubiany alkohol na bazie miodu. Miód pitny – rodzaje wg podziału tradycyjnego Tradycyjny podział miodów...

 6       0
Autor: BeeInspired


Gość  |  6 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Bardzo dobry sprzęt dla pszczelarzy znajduje się w sklepie Łysoń https://lyson.com.pl/ miodarki, ule, odzież itp, wszystko tam znajdziecie dla swojej pasieki i jej rozbudowy
7   1
Odpowiedzi (6)



Gość  |  4 godziny temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
5   0
Odpowiedzi (5)



Więcej komentarzy (6)

Rodzajów szkła do serwowania trunków jest niemal tyle, ile samych rodzajów trunków. Warto choć w niewielkim stopniu zaznajomić się z tematem, by uniknąć faux pas, o które naprawdę nietrudno. O ile większość ludzi wie, w czym podać wódkę, wino (z rozróżnieniem na czerwone i białe) czy whisky, o tyle odpowiednie podanie miodu pitnego nie wydaje się być już tak oczywistym. Wszystko ze względu na specyfikę i charakter tego procentowego napitku. Miód pitny jest tradycyjnym napojem alkoholowym, zaliczanym do… przetworów owocowych. Powstaje w specjalnych warunkach, w procesie, którego tajniki zgłębiają miodosytnicy. Choć znany był już w czasach starożytnych, polskie kubki smakowe zaczął cieszyć we wczesnym średniowieczu. Na popularności zyskiwał dzięki wyjątkowej barwie, smaku i aromacie. Dodatkowym atutem była względna łatwość nabycia trunku. Ciepło, zimno? Tak jak kiedyś, tak i dziś miód pitny uświetnia różnego rodzaju wydarzenia i spotkania towarzyskie. Można serwować go na zimno i na gorąco. W obu wariantach smakuje wyśmienicie, choć bez wątpienia wyższa temperatura sprawia, że napitek czaruje nie tylko smakiem, ale i kuszącym, słodkim zapachem. Tradycyjnie miód pitny podaje się w temperaturze pokojowej. Kieliszki, pokale, a może kufle? Savoir- vivre z zakresu serwowania alkoholu podpowiada, że żadne z wyżej wymienionych naczyń nie jest przeznaczone do miodu pitnego. W czym więc podać ten tradycyjny napitek? Odpowiedź, choć prosta, dla niektórych może być nie lada zaskoczeniem: w glinianych kubeczkach! W każdym razie to właśnie kamionka jest zarezerwowana do miodu pitnego – dobrze się z niej go pije, dobrze on się w niej także prezentuje.   O kamionce słów kilka Kamionka jest wyrobem ceramicznym, otrzymywanym z gliny z dodatkiem piasku kwarcowego lub szamotu. Uzyskuje się ją...

 6       0
Autor: BeeInspired


Gość  |  6 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
pije się go w skorupkach!
7   0
Odpowiedzi (6)



Gość  |  5 godzin temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
6   0
Odpowiedzi (6)



Więcej komentarzy (7)

Do kogo zgłosić się po pomoc i co robić, gdy rój pszczół zaatakuje lub znajdzie się niebezpiecznie blisko zabudowań i ludzi? W takiej sytuacji należy zgłosić się do lokalnej straży pożarnej. Przede wszystkim jednak i w pierwszej kolejności – należy zachować spokój. O ile tylko celowo nie drażnimy pszczół, są one spokojne i nie będą atakowały. Warto uświadomić sobie, że pszczoły są zwykle „pokojowo” nastawione – nie ma powodów do paniki.  Skąd się biorą roje pszczół? Jednym z powodów obecności chmar pszczół są tradycyjne rójki, wywołane przez niesprzyjające warunki środowiska lub prowadzenie nieprawidłowej gospodarki pasiecznej. Brak optymalnych warunków do rozwoju rodziny pszczelej, silna i nieleczona warroza, a nawet niepokojenie pszczół przez pociekającą po ulu wodę czy uderzanie gałązek drzew, może doprowadzić do nastroju rojowego i ucieczki pszczół z macierzaka. Jednakże większość uli znajduje się zwykle poza terenami gęsto zabudowanymi, w lasach, na łąkach i polach, a wyrojone pszczoły najczęściej osadzają się na drzewach. Zatem, jak to możliwe, że w ostatnim czasie pszczoły coraz częściej pojawiają się w miastach, blisko osiedli ludzkich? Cóż, przyczyn może być wiele, ale jedną z nich jest… rosnąca popularność pszczelarstwa. Coraz więcej osób zakłada niewielkie, hobbystyczne pasieki, lokując je tuż przy domu, w ogródku czy na podmiejskiej działce. A stamtąd niedaleka droga do domów, garaży czy innych budynków, zasiedlonych i użytkowanych przez ludzi. Inną przyczyną może być też fakt, że pszczoły, w poszukiwaniu nowego, lepszego miejsca do „zamieszkania” po podziale roju przebyły daleką drogę, docierając w pobliże terenów zabudowanych. Doniesienia medialne okiem pszczelarza Czytając artykuły i oglądając...

 8       3
Autor: MichalZ


Gość  |  5 godzin temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
1   0
Odpowiedzi (1)



Gość  |  4 godziny temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
0   0



Więcej komentarzy (4)

Miód fantastycznie komponuje się z rozmaitymi mięsami. Kto ma ochotę na szybkie, proste i tanie danie, idealne na rodzinny obiad czy sycącą przekąskę, koniecznie powinien wypróbować ten przepis na pikantne skrzydełka w miodzie. Przepis jest banalnie prosty, a z przygotowaniem dania poradzi sobie każdy, nawet ten, kto nie przepada za gotowaniem i rzadko bywa w kuchni. Pikantne skrzydełka w miodzie zaskakują ostro-słodką kompozycją smakową, a delikatne mięso kurczaka rozpływa się w ustach. Skrzydełka sprawdzą się na rodzinny obiad, ale zajadać się nimi można także na zimno, np. podczas wieczornego seansu filmowego czy imprezy z przyjaciółmi. Składniki podstawowe (porcja na 3-4 osoby): 12 skrzydełek kurczaka (mogą być też nóżki) 2 kostki rosołowe lub warzywa (por, marchew, pietruszka) do przygotowania bulionu Marynata: 4 łyżki wody 1 łyżka przyprawy do zup typu maggi 8 łyżek oleju 1 łyżeczka cukru 1/2 łyżeczki soli 2 łyżki naturalnego miodu pszczelego, może być np. akacjowy, ponieważ jest dłużej płynny i łagodny w smaku, ale można dodać dowolny inny gatunek (kto woli bardziej intensywny, wyrazisty smak miodu, może skusić się na miód wielokwiatowy, spadziowy lub gryczany) 2 ząbki czosnku Przygotowanie: Do garnka włożyć umyte skrzydełka, dodać kostki rosołowe (lub warzywa) i zalać taką ilością wody, by przykryła mięso. Gotować pod przykryciem na małym ogniu do miękkości. W międzyczasie przygotować marynatę: precyzyjne wymieszać z sobą wszystkie składniki (marynatę najlepiej przyrządzać w odpowiednio dużym naczyniu, które pomieści wszystkie skrzydełka). Ugotowane i osączone z bulionu skrzydełka włożyć do marynaty, w razie potrzeby obtoczyć w niej mięso. Naczynie ze skrzydełkami w marynacie wstawić do lodówki na 12 godzin. Po tym czasie upiec skrzydełka na patelni z obu stron do zrumienienia – na patelnię nie trzeba już...



Gość  |  5 godzin temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
3   0
Odpowiedzi (3)



Gość  |  4 godziny temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
2   0
Odpowiedzi (2)



Więcej komentarzy (2)

Ból głowy, olbrzymie pragnienie i mdłości – ci niemile widziani goście uwielbiają zjawiać następnego dnia po zakrapianej imprezie. Jak ich wyprosić? Jest na to kilka sposobów. Skąd się bierze kac? Jedną z przyczyn złego samopoczucia po spożyciu trunków jest toksyczne działanie aldehydu octowego. Jest to substancja powstająca w wyniku metabolizmu etanolu, alkoholu zawartego w napojach wyskokowych. Dopóki aldehyd octowy nie ulegnie dalszemu rozkładowi, imprezowicza będą męczyć mdłości i bóle głowy. Jednak nie tylko etanol i jego pochodne należy obwiniać za szczególnie kiepski poranek. Większe spustoszenie w organizmie powoduje metanol, występujący w wielu napojach procentowych jako zanieczyszczenie. W wyniku rozkładu tego alkoholu powstaje formaldehyd, wykazujący bardziej toksyczne działanie niż aldehyd octowy – jego wysokie stężenie może doprowadzić nawet do utraty wzroku. Jak leczyć kaca? Na szczęście skutkom metabolizmu alkoholu można przeciwdziałać, tak by uczynić „dzień po” możliwie jak najlżejszym. Więcej procentów Leczenie kaca można zacząć już w trakcie imprezy, pijąc nie tylko duże ilości wody, ale również… odpowiednie trunki. Wódka i dżin zawierają mniej metanolu niż brandy czy czerwone wino, dlatego uświetniając nimi zabawę, zapobiega się negatywnemu wpływowi formaldehydu na organizm. Klin Jeśli nie chcieliśmy rezygnować z ulubionego wina i na drugi dzień odczuwamy skutki zatrucia alkoholem, możemy spróbować nieco paradoksalnej metody „klin klinem”. Choć leczenie kaca kolejną porcją procentów może wydawać się niezbyt rozsądne, okazuje się skuteczne ze względu na to, że dostarczony organizmowi etanol hamuje metabolizm metanolu. Warzywa i owoce Uporczywe pragnienie pomogą z kolei ugasić warzywne koktajle – ten przygotowany na bazie szklanki soku pomidorowego...

 5       0
Autor: BeeInspired


Gość  |  5 godzin temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
3   0
Odpowiedzi (2)



Gość  |  5 godzin temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
2   0
Odpowiedzi (2)



Więcej komentarzy (2)

Podkurzanie pszczół to najlepszy sposób na osłabienie ich agresywności. Uspokojone dymem owady pozwolą łatwiej i sprawniej operować przy ulu. Aby odymianie było skuteczne, warto przemyśleć rodzaj stosowanego podkurzacza. Budowa tego prostego urządzenia ma wbrew pozorom duże znaczenie. SZTUKA DOBORU PODKURZACZA Podkurzacz pszczelarski składa się z korpusu i mieszka. Korpus to blaszana puszka, nakryta kopułą ze stożkowym kominkiem, wyposażona w sitko (krążek z blachy perforowanej), które chroni przed wysypywaniem się żaru, oraz w palenisko, które stanowi wyjmowany blaszany wkład. Powietrze do paleniska, umożliwiające rozniecenie ognia i wytworzenie dymu, dostaje się przez otwór w korpusie i przy dnie mieszka. Korpus jest standardowo otoczony drucianym szkieletem lub dziurkowaną blachą, które chronią dłonie pszczelarza przed poparzeniem. Równie nieskomplikowana jest budowa mieszka. Składa się on z dwóch drewnianych okładzin (np. ze sklejki), połączonych impregnowaną skórą lub tkaniną, pomiędzy którymi znajduje się sprężyna rozwierająca. Modele podkurzaczy Klasycznym, najchętniej wybieranym modelem podkurzacza jest dadant (styl amerykański). Jego całkowicie stożkowa i przechodząca w kominek kopuła pozwala łatwo wpuścić dym w trudniej dostępne zakamarki ula. Na popularności zyskuje także podkurzacz w stylu europejskim, z okrągłą nakrywką – dzięki niej dymu wystarcza na dłużej, a więc podkurzacz jest wydajniejszy. Podkurzacze europejskie mają jeszcze jedną zaletę: wąski kominek, który pozwala swobodnie dozować ilość dymu, tak aby poskromić pszczoły, a zarazem im nie zaszkodzić. Detale są ważne Dla wygody pracy przy wyborze podkurzacza warto zwrócić uwagę na: rozmiar komory podkurzacza – mały i z niewielką komorą spalania to lekki, poręczny sprzęt, idealny do pracy w niedużej pasiece. Gdy jednak do...

 5       0
Autor: BeeInspired


Gość  |  4 godziny temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
1   0
Odpowiedzi (1)



Gość  |  4 godziny temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
1   0
Odpowiedzi (1)



Więcej komentarzy (6)

Fragment książki ,,Łatwe pszczelarstwo" dr Gerhard Liebig Podczas naukowych doświadczeń z „podwójnymi rodzinami” została wypracowana metoda, dzięki której można pomóc słabej rodzinie, która w marcu obsiada zaledwie 1-3 uliczki, bez dodawania do niej pszczół. Ustawia się ją, oddzieloną kratą odgrodową, na ponadprzeciętnie silną rodzinę, a po 4-5 tygodniach zdejmuje się ją. Obie rodziny dysponują jednym wylotkiem. Słaba rodzinka uzyskuje pomoc z dołu i w krótkim czasie rozbudowuje swoje gniazdo do 6-8 ramek. Pod warunkiem, że ma miejsce! Dlatego ze słabego ula przed postawieniem go na silnym należy wymienić niepotrzebne plastry z pokarmem na puste. Dwie brzegowe ramki z pokarmem wystarczą jako zapas. Jak tylko wygryzie się tam pierwszy czerw wychowany przez obce (!) pszczoły, to górny ul można zestawić na własną, osiatkowaną dennicę i wywieźć na inne stanowisko, znajdujące się poza promieniem lotów pszczół. Krótkotrwałe połączenie silnej rodziny ze słabą niesie ze sobą nieznaczny spadek liczby pszczół karmicielek, co jednak nie wpływa na dalszy rozwój silnej rodziny. Po rozdzieleniu obie rodziny można poszerzyć. Na dolną stawiamy korpus miodowy na kracie odgrodowej. Najpierw jedną z ramek brzegowych górnego korpusu wymieniamy na ramkę pracy, którą zawieszamy jako drugą lub dziewiątą. Uratowaną rodzinę poszerzamy dwoma korpusami jednocześnie w górę (z kratą odgrodową) i w dół. Oba korpusy zaopatrujemy w 4 ramki z woszczyną i 2x3 ramki z węzą. Gdy rodnia uratowanej rodziny rozciągnie się na 8 ramek, to można jej dowiesić pierwszą ramkę pracy, między dwie odbudowane ramki dolnego korpusu. Można też jedną ramkę z czerwiem przewiesić na dół, żeby w górnym korpusie zrobić miejsce na ramkę pracy.Podział podwójnej rodziny można też przeprowadzić w...

 12       8
Autor: liebig


Gość  |  5 godzin temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
1   0



Gość  |  8 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Pszczołami zajmuje się od końca lat 80ych. Wykształcenie na poziomie tech.pszczelarz i trochę doświadczenia. Metoda nadstawiania słabej rodziny na silniejszą wiosną jest mi znana i niezawsze udaje się tak jak ją autor opisuje. Często pszczoły łączą się w jedną rodzinę i jedną matkę usuwają - zostawiając bardziej wartościowa z ich punktu widzenia lub młodszą.Mimo to jest to metoda godna polecania bo w najgorszym razie mamy jedną silną rodzinę, która przyniesie więcej miodu jak dwie słabe lub średnie.a potem zrobić zniej odkład lub pakiet by się nie wyrosła pod koniec rzepaku.
2   1
Odpowiedzi (2)



Więcej komentarzy (3)

Ostatnio zarejestrowani
Tomato
Dołaczył: 27.01.2025
Andrzejburec
Dołaczył: 12.10.2024
apigor
Dołaczył: 03.07.2024
HonningBuzz
Dołaczył: 10.05.2024
gradstan
Dołaczył: 26.01.2023
Katarzyna79
Dołaczył: 10.10.2022
BobRam
Dołaczył: 17.07.2022
Slawek
Dołaczył: 08.05.2022