„Łatwe pszczelarstwo" Gerharda Liebiga to vademecum wiedzy pszczelarskiej w pigułce. Publikacja od lat cieszy się popularnością zarówno wśród początkujących, jak i zaawansowanych pszczelarzy. Każdy pszczelarz powinien dysponować bogatą wiedzą na temat biologii pszczoły miodnej. Nie oznacza to jednak, że na założenie...

 115       33
Autor: liebig


Gość  |  9 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Książka została opisana w czasopiśmie Pszczelarstwo z czerwca 2016 przez pana Jacka Jaronia.
92   6
Odpowiedzi (120)



Gość  |  9 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Czy wiadomo już kiedy będzie dostępna wersja papierowa?
15   2
Odpowiedzi (125)



Więcej komentarzy (78)

Listy z Ameryki Henryka Sienkiewicza to pasjonująca historia jego podróży po Ameryce w latach 1876-1878.Polecam całą książkę, ale kolegów pszczelarzy zapewne zainteresuje szczególnie opis pasiecznictwa z tamtych lat.Poniżej wklejam fragmenty listów. Nie mając nic lepszego do roboty, a posiadając mustanga, który wychowany w górach,umiał po nich chodzić jak koza, włóczyłem się od osady do osady; często jednak zdarzało misię nocować przy ognisku pod gołym niebem, w jeden dzień bowiem niepodobna mi byłoodbyć drogi. Indianie, którzy zresztą trzymają się po kilku, i Meksykanie – zajmują się główniehodowlą, Amerykanie pszczołami. Pszczół nie trzymają w barciach, jak to u nas na Litwie,ale w ulach ramkowych zbudowanych i urządzonych według najnowszych systemów.Gospodarstwo to pszczelne, gdyby nie trudność przewozu, przynosiłoby znaczne korzyści;jakoż i przynosi je, ale tylko w osadach, naokół których ludność jest gęstsza, drogi lepsze iktóre właściwie mówiąc, niegdyś były osadami skwaterskimi, obecnie zaś są fermami urzą-dzonymi na podobieństwo wszystkich innych w Ameryce.Odleglejsi skwaterowie, lubo częstokroć w miód bogaci, z trudnością go sprzedają. Z niektórychmiejsc można go przewozić we wiukach na koniach lub mułach, z innych jednak potrzebanosić na rękach. Swoją drogą, same tylko wschodnie stoki gór Santa Ana, a raczej kaniony:Sant Jago, San Joachim, Alissa, Trabuco, Madera, lubo w przeogromnych częściachjeszcze puste, wydają setki tysięcy funtów miodu i wosku rocznie. Nie ma bo też może nigdziena świecie stron, w których by pszczelnictwo mogło się tak rozwijać i kwitnąć, jak owegóry. Same kaniony, obszerne a zamknięte ze wszystkich stron szczytami, stanowią jakbynaturalne pastwiska pszczelne, z których pracownice nie mogą rozlatywać...

 66       5
Autor: matkipszczele


Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
5   0
Odpowiedzi (5)



Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
4   0
Odpowiedzi (4)



Więcej komentarzy (59)

W ostatnim czasie w pasiekach bardzo popularne staje się stosowanie różnych kwasów organicznych do zwalczania roztoczy Varroa. Idea ta zyskała dodatkowo na popularności w związku z planowanym wydaniem pozycji dra Gerharda Liebiga „Łatwe pszczelarstwo”. Z niezrozumiałych mi względów tego typu zabiegi łączy się często z pszczelarstwem naturalnym. Niejednokrotnie pszczelarze uznają, że dopuszczone przez lekarzy weterynarii farmaceutyki są tzw. „twardą chemią”, a tymczasem stosowanie kwasów – jako związków chemicznych naturalnie występujących w przyrodzie - uznaje się za całkowicie nieszkodliwe dla pszczół. Myślenie to jest całkowicie błędne. Stosowanie kwasów organicznych do zwalczania roztoczy, nie tylko nie jest zabiegiem naturalnym, ale też jest wysoce szkodliwym. Prześledźmy po kolei wpływ kwasów organicznych na pszczoły. No cóż, nie da się zaprzeczyć, że kwasy są zabójcze dla roztoczy. To zapewne ich duży plus. Nie ma również co zaprzeczać, że w znacznie mniejszym stopniu odkładają się w wosku i produktach pszczelich, a ich długofalowy wpływ na zanieczyszczenie „chemią” ula jest zdecydowanie mniejszy, niż innych dostępnych farmaceutyków. To tyle zalet. A jakie są wady? Stosowane w pszczelarstwie substancje to przede wszystkim kwas mrówkowy i kwas szczawiowy. Obydwa te związki używane są w laboratoriach do dezynfekcji, gdyż ich działanie biobójcze jest wyjątkowo duże. Praktycznie nie ma możliwości, aby jakieś mikroorganizmy nieprzystosowane do bardzo zakwaszonego środowiska (jak np. bakterie występujące w żołądku) przetrwały w zetknięciu z tak potężną chemią. I już widzę, że pszczelarze w większości powiedzą, że to wyśmienicie, bo przecież wyjątkowo rozpowszechniona w tej grupie jest potrzeba stałej dezynfekcji środowiska ulowego i sprzętu pasiecznego....

 107       37
Autor: pantruten


Boleslav  |  9 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Witam. Kolega pantruten napisal prawde, lecz znam wielu pszczelarzy, ktorzy stosujac kwas mrowkowy, dopracowali sie w koňcu, do bezchemicznej gospodarki pasiecznej. Pozdrawiam. Bolek
13   3
Odpowiedzi (4)



BeeFree  |  9 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Artykuł wygrał nagrodę w postaci książki. Prosimy o wysłanie na adres biuro@hurtowniapszczelarska.pl adresu wysyłki. Gratuluję.
9   2
Odpowiedzi (4)



Więcej komentarzy (57)

Witam wszystkich bardzo zainteresowanych i tych mniej. Opowiem Wam moją historię związaną z pszczołami, Początki mojej przygody z pszczołami sięgają 2007 roku, kiedy to jako 10-latek pomagałem dziadkowi i ojcu w miodobraniu. Wiadomo jak to dzieciak, szybko go coś zaciekawia, ale równie szybko ta ciekawość przemija, a cierpliwość i zamiłowanie do pszczół to cecha prawdziwego pszczelarza. Później były jeszcze przeglądy, jakieś  okolicznościowe robienie odkładów, ale to wszystko mało mnie interesowało. Czasami miałem wrażenie że jestem na pasiece dlatego, że nie chcę sprawić nikomu przykrości. Do wszystko do 2011 roku, bo wtedy, chcąc nie chcąc odziedziczyłem całą, 70 pniową pasiekę. Zostałem rzucony na głęboką wodę. Coś pękło, poczułem że nie tylko muszę, ale chcę zająć się pszczołami. Jako kompletny amator, a ponad to dzieciak miałem opiekować się całą pasieką. Zaczynałem nietypowo, można powiedzieć od nie tej strony, bez wiedzy,  nie tak jak inni-  z całą biblioteką przeczytanych książek chodźby W. Ostrowskiej czy innych postaci. Nastała wiosna, radość że wszystkie rodziny przezimowały. Łatwo można sobie wyobrazić: Kompletny brak wiedzy+ pokaźna pasieka, to nie mogło skończyć się dobrze. Słabo leczona warroza, ciepła zima i skutek- strata po zimie 70% pasieki. Straciłem wtedy jakże później się dowiedziawszy z notatek ojca- matkę zarodową. Na wiosnę jeszcze rabunki i liczba moich pni zmalała drastycznie. Nie powiem, było ciężko, nawet bardzo. Nie mogłem liczyć na pomoc żadnego pszczelarza, nikt nie był zainteresowany stanem mojej pasieki. Ale jak to mówią, co Cię nie zabije.. Jakże prawdziwe odzwierciedlenie ma to powiedzenie w moim życiu.  Postanowiłem odbudować pasiekę. Kupiłem 10 odkładów, w następnym sezonie skupiłem się maksymalnie na powiększeniu stanu rodzin kosztem miodu. Do tego doszła...

 21       9
Autor: Pawel12


Gość  |  9 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Fajny wpis. Powodzenia Paweł.
5   0
Odpowiedzi (2)



Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
3   0
Odpowiedzi (2)



Więcej komentarzy (6)

Pasieki przechodzą z pokolenia na pokolenie – przekazywane są ule, wiedza i doświadczenie. Ja nie pochodzę z rodziny pszczelarskiej, ale zamarzyłem o pszczołach. Teraz chcę podzielić się z wami moją historią. Oto mój sposób, jak założyć własną pasiekę: jak zacząć, skąd wziąć pszczoły, ile uli postawić na początek, jak dbać o dobrą gospodarkę pasieczną i o czym jeszcze pamiętać. Skąd pomysł na pasiekę? Gdy wspomniałem znajomym i rodzinie, że chcę założyć pasiekę, patrzyli na mnie raczej dziwnie. No bo, jak to tak: bez fachowej wiedzy, bez studiów pszczelarskich czy choćby nawet technikum, bez krztyny rozeznania w temacie i umiejętności, a jedynie z wybujałym marzeniem… Ot, człowiek z miasta wpadł nagle na szalony pomysł. Czy szalony? Być może, ale udało mi się i ten wpis jest tego potwierdzeniem. Wiedziałem, że prawidłowa opieka nad pszczołami wymaga wiedzy, w sezonie jest czasochłonna i pracochłonna, a jeden błąd zniweczy szanse na pozyskanie dobrego miodu lub wręcz może skutkować wyniszczeniem pasieki. Mimo to zdecydowałem się na ten krok z pełną świadomością. Pracując na co dzień w biurze, miałem ochotę odpocząć od zgiełku miasta, od wiecznego pośpiechu. Chciałem spędzać czas na łonie natury, a przy tym nauczyć się czegoś nowego i praktycznego, a nawet, w przyszłości, dochodowego. Pszczelarstwo w Polsce jest coraz bardziej popularne – ten zaliczany do ginących zawód przeżywa obecnie swój renesans. Media, które wciąż donoszą, że bez pszczół świat nie byłby taki sam i że o pszczoły trzeba dbać, dodatkowo zachęciły mnie, by zainteresować się tymi wyjątkowymi owadami. Uświadomiłem sobie, że własna pasieka da mi wiele satysfakcji, nowe umiejętności, ciekawy sposób na spędzenie czasu po pracy i możliwość zarobku. Jednocześnie czułem, że w ten sposób przyczynię się do dbałości...

 21       9
Autor: MichalZ


Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
5   0
Odpowiedzi (1)



Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
5   0
Odpowiedzi (2)



Więcej komentarzy (9)

Witam. Jestem posiadaczem małej pasieki stacjonarnej.Zaczynałem od ula warszawskiego zwykłego.Obecnie posiadam ule dr Ostrowskiej.Do zmiany ula skłoniła mnie mała pojemność tego pierwszego i dwa rodzaje ramek gniazdowa i nadstawkowa.Ul dr Ostrowskiej tych wad nie ma.Pszczoła z jaką zaczynałem pszczelarzenie to rasa środkowoeuropejska ,która miała kilka wad :była niezbyt łagodna,rojliwa i spływała z ramek.Jedno co mi się podobało u tych pszczół to dobra obrona przed rabusiami i żywotność. Piszę o niej w czasie przeszłym bo teraz jest pewnie lepsza.Obecnie mam krainki i buckfast.Pasieka moja jest usytuowana na ogródkach działkowych i łagodność pszczół jest dla mnie najważniejsza z wiadomych względów.Pasiekę staram się prowadzić w sposób naturalny.W ciągu roku podaję pszczołom dużo węzy co mobilizuje je do pracy , zmniejsza nastroje rojowe oraz powoduje lepszą zdrowotnośc rodzin.Z warrozą walczę od wiosny stosując ramki pracy,które po zaczerwieniu przez matkę na trutnie i zasklepieniu wycinam.Zabieg powtarzam kilka razy w sezonie.Po ostatnim miodobraniu,które przypada u mnie po lipach do każdej rodziny wkładam liście narecznicy samczej 3 x 6-8 dni.Co roku tworzę odkłady z czerwiu krytego z każdej rodziny produkcyjnej i po podaniu młodych matek opryskuję je 15% kwasem mlekowym 2 razy co 7 dni lub raz wodnym roztworem kwasu szczawiowego.Matki podaję w krytym mateczniku zrobionym z kawałka węzy  albo pod kołpakiem zrobionym z siatki o drobnych oczkach.Od 2 lat stosuję w gniazdach węzę o komórce 5,1 i choć wiem że to nie likwiduje warrozy to  zauważyłem ,że jest jej mniej.Na przełomie października i listopada polewam pszczoły roztworem cukrowym z kwasem szczawiowym z dodatkiem olejku eukaliptusowego.Zimuję pszczoły w 2 lub 1 korpusie.Jeśli w jednym to podkładam pod gniazdo pusty korpus tworząc poduszkę powietrzną co ułatwia zimowlę.Cały...

 15       3
Autor: wiesiek


Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
2   0



Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
2   0
Odpowiedzi (1)



Więcej komentarzy (6)

Fragment książki ,,Łatwe pszczelarstwo" dr Gerhard Liebig Metoda „KM+plus” przewiduje dwukrotny zabieg przeciw warrozie przy użyciu kwasu mrówkowego: pierwszy przed zakarmieniem, a drugi po zakarmieniu. Najpierw rodziny, które po miodobraniu zostały na trzech korpusach (dwa gniazdowe i jeden miodowy na kracie odgrodowej) należy do połowy sierpnia ścieśnić do dwóch korpusów, to znaczy dolny korpus, w którym są starsze ramki i na których w połowie sierpnia z reguły nie ma już czerwiu, trzeba odstawić. Rodziny, które przy ścieśnianiu wyglądają na zbyt słabe, powinno się rozwiązać przed karmieniem. Nowsza metoda zwana jest „podział i zabieg” lub w skrócie „PiZ”. Ten sposób można zastosować po ostatnim miodobraniu, również jeżeli wykorzystujemy późny pożytek spadziowy. Im wcześniej rodziny zostaną podzielone, tym więcej czasu pozostanie im do przygotowania się do zimy, to znaczy tym silniejsze wejdą w zimowlę. Najkorzystniejszy czas na wykonanie tych prac to połowa lipca do początku sierpnia. Pierwszym z trzech kolejnych kroków jest podzielenie rodziny użytkowej na odkład utworzony metodą „przez nalot”, który wraz ze starą matką osadzamy w korpusie miodowym na nowych ramkach, oraz na dotychczasowy macierzak, który teraz jest bez matki. Do dalszych czynności przy byłym macierzaku będziemy potrzebować jeszcze jednej dennicy i dodatkowego nakrycia (folii, powałki, blaszanego daszka). Dzień lub dwa po podziale przeprowadzamy w odkładzie (warunkiem jego utworzenia jest dobra pogoda przez kolejne dwa dni), w którym nie ma czerwiu, zabieg przeciw warrozie, stosując kwas mlekowy lub szczawiowy. Trzy tygodnie później taki zabieg przeprowadzamy w byłym macierzaku, gdzie teraz również nie ma już czerwiu. Bezpośrednio przed zabiegiem były macierzak należy ścieśnić...

 14       3
Autor: liebig


LesnaPasieka  |  9 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Stosowałem ta metodę w poprzednim sezonie. Bardzo mi się podoba, można zazimować silne rodziny albo szybko powiększyć pasiekę.
4   0
Odpowiedzi (2)



Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
3   0
Odpowiedzi (3)



Więcej komentarzy (6)

Niedawno znajomy zapytał mnie: „Podpowiesz mi, jak zacząć zabawę z pszczołami?” Przyznam, że trochę mnie zatkało. Nic to, pomyślałem, może to odpowiedni moment, by wyjaśnić, że pasja do pszczół to nie to samo co pasja modelarstwa, zbierania znaczków czy szusowania harley’em po bezdrożach. Po moim znajomym zupełnie nie spodziewałem się przyrodniczych zainteresowań, a już na pewno nie tego, że zechce władować sobie na głowę obowiązek zajmowania się jakimikolwiek zwierzętami. Mieszka w centrum miasta, w nowoczesnym apartamentowcu, nie ma dzieci, nie ma nawet psa, kota czy rybek. Często wyjeżdża z żoną na zagraniczne wakacje i, co tu kryć, prowadzi wygodne, wolne od zobowiązań życie, które bardzo lubi. Skąd więc pomysł na pszczoły? – spytałem go. Na co on odparł, że widział na fejsie zdjęcia kolegi, który niedawno założył małą pasiekę i uznał, że to dobry pomysł na „zielone” życie, że pozwoli mu wyrwać się czasem z miasta na łono przyrody, co więcej – że jak się obrotnie zakręci, to na tym zarobi. A że nie ma o pszczołach bladego pojęcia? Przecież szybko ogarnie co i jak, w końcu to nic trudnego, teraz każdy zakłada pasiekę. Coś tam też słyszał, że jego dziadek miał pasiekę i chciałby się przekonać, jak to jest. Poza tym pszczoły to taka słowiańska tradycja, nieprawdaż? Przyznam, że w tym momencie zatkało mnie po raz drugi i minęła dłuższa chwila, zanim zebrałem myśli i udzieliłem mu odpowiedzi. Tak, pszczelarstwo to faktycznie słowiańska tradycja. Rzeczywiście, dobry pszczelarz może czerpać duże zyski ze sprzedaży miodu i innych produktów pszczelich czy też, jeśli się zdecyduje, z wychowu matek. Ale – o litości – pszczoły to nie zabawka! Stwierdziłem, że mojego znajomego dotknął kryzys wieku średniego. Niektórzy kupują wtedy motocykl, inni uganiają się za młodymi...

 10       0
Autor: MichalZ


Gość  |  25 dni temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
e
3   0
Odpowiedzi (3)



Gość  |  5 lat temu  |  Odpowiedz  |  Zgłoś
Bardzo wiele zawdzięczamy pszczołom i trzeba o nie dbać. Więcej o tym co zagraża pszczołom i jak je uratować znajdziesz tutaj: https://miodajnia-blog.gwiazdy.space/
3   0
Odpowiedzi (3)



Więcej komentarzy (7)

Ostatnio zarejestrowani
Tomato
Dołaczył: 27.01.2025
Andrzejburec
Dołaczył: 12.10.2024
apigor
Dołaczył: 03.07.2024
HonningBuzz
Dołaczył: 10.05.2024
gradstan
Dołaczył: 26.01.2023
Katarzyna79
Dołaczył: 10.10.2022
BobRam
Dołaczył: 17.07.2022
Slawek
Dołaczył: 08.05.2022